Obejmuję krajobraz
po stokroć przemywam ci usta
Idę za tobą
przez wielką nierówność
bolą stopy
dym podnosi się przed nami
jakby wszystkie ptaki
opuściły gniazda
Każesz zbierać za sobą
kamyki z których będą słowa
liść po liściu
dłonie marzną od tak chłodnej wróżby
Idę za tobą
coraz głębiej w koślawy krajobraz
tobie i sobie
przemywam spierzchnięte usta
autor
polle
Dodano: 2004-11-27 22:48:50
Ten wiersz przeczytano 439 razy
Oddanych głosów: 3
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.