Obłęd
Siedzę w głośnym pokoju,
a jednak czuję się sam,
nie patrzę na wartość mojego stroju,
na oślep między tłumami gnam.
Gdzieś odgłos szpilek mi zagłuszy
mojego sumienia rozpaczliwy jęk,
nie czuję błagania własnej duszy,
pod stopą tłuczonej szklanki rozbrzmiewa
cierpki brzdęk.
Nie patrzę przed siebie i nie
zastanawiam,
nie oglądam do tyłu, gdzie nic nie warty
świat,
nie słyszę nawet jak skrycie odmawiam
urywki modlitwy z dziecięcych lat.
W około śmiech, strach i ironia,
ktoś padł na ziemię, zatoczył się,
tylko w mym życiu ta monotonia,
tylko przy nim czuję się tak źle.
Zmęczony obłędem podpieram strop
ostatkiem sił ostatni wdech,
me myśli zniszczył ogromny młot
teraz już nie znam...
nie wiem...
nie czuję...
nie myślę...
śpię.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.