Obserwacyjny manifest
Patrzę przez palce licząc
na cud w kraju nad Wisłą
Młodość mruczy jak korony
liście szumią na wietrze
wietrzysko odważnie grywa
pierwsze skrzypce w leśnej operze
Nicość wszechwładna ruguje
motyle z brzuchów, uśmiech
niekontrolowany zanika, uczucia
dławi rozum dumny jak paw
Kolejna generacja ku upadkowi
tryumfalnie się kieruje
obklejając mury złudzeń
pustymi hasłami rewolucji
Matka stara dzieci swych
nie toleruje, karmi jadem
skłóca, mąci i rozbija
ducha, młody - do zagłady!
Tak jak wczoraj nikt nie kocha
miłości, Twe imię kobieta
gdzie te serca, dylematy?
gdzie jednostki wielkiej wiary?
Pogoń by mieć, umiera być
konsumpcjonizm chorobą
cywilizacji, dwudziesty
pierwszy wiek szarym regresem
Komentarze (4)
Jak na nastrój pesymistyczny to w sam raz. Prawda
przegranych marzeń.
Dużo prawdy, ale oprócz tego, że jest białe i czarne,
to jest jeszcze coś po środku. Optymistycznie
pozdrawiam.
Zgadzam się z Autorem! Zmierzamy z hasłem, im lepiej w
zamysłach, tym gorzej w życiu, prosto tam gdzie miłość
się kończy! Pozdrawiam!
Nie zgadzam sie z obserwacjami autora.Cudu
obiecanego nie ma,ale usmiech,milosc i motyle
zostaly przeciez.!+++