Liryczność strun ścięgnistych
I znów zbieranie myśli. Tajemnych
konkretów.
Nie byle jak. Szlifując słowa detal
każdy.
Poważnie.
Bo się zostało poetą.
Na oścież otwarte serce.
Co my tu mamy? Natchnienie,
Struny ścięgniste. Drżą
Jak czas niepewny,
Jak nasza oczywistość
Nieoczywista.
Tak bywa. Chyba.
Wszystko osadzone
W kontekście. Głęboko.
Brylluję. Mistrz jestem.
Ach! Losu traf najszczęśliwszy.
Szczerozłote pióro połamane
Przy nocnym świetle.
Z duszy płyną liryki.
No, piękne...
Komentarze (6)
Liryczne bryllowanie... nie łatwo jest być mistrzem,
ale czasem się bywa.
Świetny wiersz!
Serdecznie pozdrawiam
Poetą się bywa, a nie jest - mawiał Jonasz Kofta.
Wyczytałam, że oczywiste myśli, są tak oczywiste, że
zapominamy o nich rozmyślać. Oczywista obecność
bliskich wokół nas staje się tak oczywista, że
zapominamy o tym jak bardzo są nam bliscy. Coś w tym
musi być i warto o tym pamiętać. Msz, nie każdy
aspiruje do bycia poetą ale kto ma potrzebę lub
ochotę, niech swoje przemyślenia na papier przelewa ;)
I dobrze, że dotarło do świadomości kim się jest.
Tylko - jeśli 'jestem' to kim? = mistrzem.
fajnie ujęty proces pisania wierszy.
z humorem o swej wyjatkowej sytuacji, artysty przez
wielkie S. Pozdr
Owa refleksja ukazuje mistyczną siłę lirycznych strun,
które drżą w harmonii z niepewnym biegiem czasu,
odsłaniając głębokie kontemplacje poety.
(+)