OBSESYJNA ŚWIADOMOSC...
sakrastycznie śmieje się ze mnie samotnośc, bo wciąż nie chce mnie opuścic.....
Na krańcu ziemi szmer
pokonanego niedzwiedzia słyszałam
Widziałam dewiacje ludzkiego sarkazmu
I odbijających się na śniegu opon zła
ludzkiego
Choc tam nikt nie mieszka...
Bezpłciowe krajobrazy,
zachwycały prostotą,
Zakochałam się w nicości...
Panował pustostan uczuc, dotyku...
Nawet napotkany człowiek,
był bez wnętrzności,
nie zdolny do miłości...
Dekadentyzm, ciemnośc....
Królowały na tym balu, którego nie
było....
Ciągnąc za sobą korowody obsesyjnej
samotności...
I ja będąc tam....
stałam na środku....
całkiem pusta...jakbym nieistniała....
nawet nadzieją....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.