Od dzieciństwa do wiecznego spokoju
Dzieciństwo, które na początku było lekkie
i beztroskie, pewnego dnia utonęło w
uporczywym drżeniu.
Od mojego dzieciństwa po zimną porę
miasta,
światła i ciemności,aż do ściany hałasu
dnia.
Od zimnego rytmu miasta, po wyszkowskie i
warszawskie marzenia, od kuszącego chaosu w
mieście po bezpieczną przystań
prowincji.
Stąd między dwoma czasami, rysuję linię
w ciągłym rozwoju, daje mi wskazówkę
wyświetla ścieżkę od najbliższej stacji, do
rozpryskiwania się płynnego, ale odległego
świata,
który przepływa między kawałkami wraku
od błękitu morza po zielony mech lasu,
gdzie pewnego letniego dnia położę się,
czekając na wieczny spokój.
Komentarze (4)
Pięknie. Spokój nam bardzo potrzeby. Często tego
spokoju trzeba szukać nawet za granicą, z dala od
rodzinnego domu. Serdecznie pozdrawiam.
Wędruję pomiędzy obrazami a treścią aż po błogą puentę
Między tymi granicami sporo się mieści (jak można
przeczytać). Kawał porządnej liryki.
Zanim to nastąpi to ja pozdrawiam serdecznie.