oda do milości
o miłości okrutna
jak często nas mamisz
najpierw oczarujesz,
cudownością bawisz
wiele obiecujesz...
bezkres szczęścia spływa
na dwie całkiem obce dusze...
wtedy jest cudownie przyznać ci to
muszę...
o miłości okrutna
gdy twa dobroć ci sie znudzi
zaczynasz sobie drwić...
drwić z uczuć biednych ludzi
ostudzasz ich serca
kroplą nienawiści poisz
i sprawdzasz....
czy będzie płonął czy tez zgaśnie
ten żar spragnionych ciał taniec
o miłości okrutna
na koniec zabierasz nadzieje
pozostawiasz w samotności
otulonych we wspomnienia
tej cudnej minionej miłości...
chodź od łez poducha mokra i morze żalu
szumi
znów kiedyś dasz nadzieje
na nowa miłość...
by w obojętności sie nie zgubić
Komentarze (1)
To są właśnie te różne oblicza miłości, Trzeba dobrze
patrzeć oczami i sercem, żeby to dojrzeć. Wiersz
prowadzony poprawnie, może się podobać.