Oda do wody
Wodo, co jesiennym deszczem szarość
budzisz
I chłód w dreszcze zamieniasz
Ty, co wiosnę budzisz
I drzewa pień w zielona kaskadę
przemieniasz
Złóż mi przysięgę
Nim suszą lata zatęsknię za Tobą
Nim białym puchem zasłonisz trawę
Nim staniesz się deszczu mową
Kałuży głębokością wzbudzisz obawę
Złóż mi przysięgę
Rzeka Tobą wypełniona
Oczy moje także
Wiec przyrzeknij, że jesteś nieskończona
Bo bez ciebie ciągle pragnę
Przyrzeknij na źródła swe nadal czyste
Że choć narzekam wciąż na Ciebie
Twoje serce będzie mżyste
A chmury będą pełne w niebie
I choć chronię się przed Tobą
Pod parasol wchodząc szary
To i rozbieram się przed wodą
Gdy z nad wanny nęcą pary
Więc nie słuchaj narzekań zziębniętych
Przed Tobą nie raz szaty złożą
I pragnienie ugaszą ust wydętych
A potem przed Twoja potęga ręce do Boga
złożą
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.