Odchodzę
Wielka światłość
światłość rozproszona cieniem
Twym wielkim cieniem gdzie mrok
rozświetla światłość
światłość która oślepia
i mrok mrok daje nadzieje
że z słońca bije ciepło i
światłośc
Twych rąk ciepło Twych rąk
gdzie mrok...
bo nie ma już ciebie
ciebie nie będzie
ciebie nie było
żegnaj nie to ja żegnam ciebie
miało byc jak w niebie
w niebie lecz bez ciebie
bo to tylko marzenie
nie jak wspomnienie
gdy tylko marzenie
...to ty...
moje pragnienie
jedno westchnienie
gdy dajesz ukojenie
na me cierpienie
i znów marzenie
i twoje zobojętnienie
...nie
ja daje nadzieje
na sensu istnienie
na twoje życzenie
zabijam cierpienie
na twoje marzenie
ożywiam westchnienie
na twoje istnienie
czuje ukojenie
złe twe myślenie
że czuje zobojętnienie
twoje istnienie
to moje marzenie
...tak
kochałem ciepło twych dłoni
lecz teraz...śmierć już mnie goni
przepraszam że to tak bardzo boli
przepraszam kochani moi
przepraszam że zamykam mój świat
przepraszam za moją dumę
że z sercem mam mat
przepraszam
przegrałem z życiem swe serce
to dla was
pamiątka po mej udręce
chciałbym przytulić cie w podziece
za chwile razem spedzone
za szczęście moje
za usmiech mój i każdą łzę
przeprosić chciałem
za to że kochałem
za to że się z tobą razem śmiałem
za to że byłaś moim światem
że cie uwielbiałem
i za to że teraz nie znaczysz juz nic
za moje serce z kamienia
za bezsens mojego istnienia
za to że zwariowałem
za to że przegrałem
i za to że odchodze
bo już nie moge...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.