Odchodzę.
Odchodzę..
Nie mogę już cierpieć niezauważalnie,
być przy każdym z was, tkwić tak marnie,
nikt z was nie widzi bólu, nie czuje gdy
płaczę,
nikt z was nie chciałby tego widzieć
raczej.
Odchodzę..
Przyzwyczaiłam was do rozkazów i próśb,
nie znacie ani jednej z moich nieudanych
prób,
myślicie, że ja nie wiem jak to jest
cierpieć,
myślcie tak dalej, już nie wymagam nic
więcej.
Odchodzę..
Ostatni raz wylewam łzy w poduszkę,
może ktoś je zauważy, gdy sobie pójdę,
rozdarta dusza w pochmurny dzień,
cholera, znów zasłoni je deszcz.
Komentarze (4)
Dramatyczny wiersz, krótkowzroczność to jest choroba
naszego wieku.Świetny wiersz:)
Łzy są wstydliwe, ukrywają się zalęknione, że ktoś je
dojrzy..
Tylko prawdziwa przyjaźń.. ona to ma sokoli wzrok!
Takiego właśnie spojrzenia życzę Ci.
Pozdrawiam.
To chyba najlepszy wiersz o samotności ukrytej w masce
ambicji. Bardzo, bardzo mi się podoba :) Pozdrawiam.
cudze cierpienia z reguły są niewidzialne :) dobry
przekaz :) pozdrawiam