Oddanie
Pobiegnę do Ciebie po sznurze pereł,
po złotym łańcuszku, po kolczykach,
położe się w twych włosach,
odpocznę tam, odetchnę,
zamyśle się, by móc potem powstać.
Powiem ci słowo, lekko szepnę,
a kiedy się odwrócisz zaślepnę,
zamilknę jak głaz, utonę,
jak pies zdechnę, wypędze swe wnętrze,
wygonie myśli, zapomnę o Tobie
i mej nienawiści.
Pobiegnę do Ciebie,
choć ty już nie wołasz,
po śladzie ust czerwonych,
po łzie, po zmarszce,
po chwili niespełnionej
i tej wielkiej porażce.
Tylko po to by móc potem powstać
z bladym czołem,
się zachwiać,
zaśmiać znużony mozołem,
i ostatni raz dotknąć Twych ust
zmrożonych gniewem lat,
ale Ty nie chcesz,
Ty nie chcesz, choć minął czas...
Kochać do szaleństwa, mimo barier, czasu, zaklęć i braku bezpieczeństwa... Czy to dziś ktoś jeszcze potrfi? A może to relikt minionej epoki, który nic już nie znaczy?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.