Odejdę na słowikach
Otulił mnie dziś rano śpiew słowika
Nie odnalazłam też twojego ramienia.
Twoje ciało o poranku zawsze znika
Byle tylko zaspokoić ukryte pragnienia.
Słyszałam, jak ktoś kiedyś mówił o
miłości
Że to do końca życia, aż trwa do
śmierci.
Błądzenie po ślepych ścieżkach bólu i
radości
I tulenie dzieciąt ssących matczyne
piersi.
Czymże była dla nas ta noc ponętna?
Skupiona tylko na podniecenia okrzykach.
Rozkosz jest pod każdym względem mętna
Samotna jak palec odejdę na słowikach.
Pozbawiona miłości...
Komentarze (3)
Piękny wiersz. Tyle smutku...
Twoje ciało o poranku zawsze znika - faktycznie smutna
ta miłość ale sam wiersz piękny. Duuży plus.
Smutna ta miłość... Ale wiersz piękny!