Odszedłeś
Odszedłeś tak nagle,
bez pożegnania tak
zawinąłeś żagle-
-swojego życia znak
i chłodne twe ciało leżąc w białej sali
nie słyszy wołania żyjących z oddali,
nie słyszy już śmiechu i nie czuje
głodu,
lecz jest nam bezcenne mimo swego
chłodu...
Nie pomogła prośba, czas, ani modlitwa,
pozostała przegrana nam Twoja gonitwa
W Twym wnętrzu gdzieś śmierci pościgu za
życiem,
Lecz ona złapała je tuż przed ukryciem
i okryła swą czarną, zimną peleryną,
By zatrzymać twe serce przed swoją
godziną...
Udało jej się, więc czekaj na nas na
górze
i zostań przyjaźni tej Aniołem Stróżem
Pilnuj by jak najdłużej przetrwała
Bo przy niej śmierć jest jak myszka mała
i ona pozbawi ją tej strasznej mocy,
by zaświecić wraz z Tobą nam na niebie w
nocy...
Dla mojego przyjaciela...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.