Odwilż
Poszarzałe plany stapiają się
w brudną kałużę cierpkiego gdybania.
Jeszcze wczoraj wieczorem tak
wspaniale skrzyły się setkami
błyskotliwych spostrzeżeń i
gorączkowych gestów...
Prawie uwierzyliśmy, że są już
na zawsze -tak twarde i czyste,
że nie sposób ich się pozbyć.
Jeszcze wczoraj rozbijały się
o nie wszelkie niepowodzenia.
Były piękne i tak soczyście
zabójcze dla wysuszonych,
przestarzałych słabości.
Jeszcze wczoraj...
Dziś ktoś pluje w kałuże - mokre
krotochwile burzą bezsilny spokój,
a chcesz już tylko jego.
Tylko zapomnieć, nie widzieć
poszarpanych odbić tej głupiej,
naiwnie prostolinijnej nadziei.
Jeszcze tylko trochę!
Żar tych samych (znowu!) słów
wypali całą wilgoć nadgniłego
sumienia i zapomnisz...
O pierwszych płatkach głupich
westchnień do gwiazd zbyt bliskich,
by mogły być prawdziwe.
Zapomnisz... póki ktoś nie doleje
chęci do wysuszonych bruzd
po wczoraj.
Komentarze (2)
tak wszystko pięknie w wierszu przemyślane logiczne i
czułe jak przyjacielskie dobre przesłanie Dobry
wartościowy wart przeczytania :)
Żal, smutek, niechęć... dopada każdego