Offenburg
Offenburg ma w herbie szeroko otwartą
bramę,
ale dla moich przodków tę bramę
zatrzaśnięto.
Musieli stąd uciekać, bo byli
katolikami.
Przenieśli się więc z protestanckiego
miasta
do arcykatolickiej Austrii.
Po rozbiorach, jako austriaccy urzędnicy
ich prawnuki trafiły do Polski.
Oglądam ratusz, dwór królewski, fontannę
lwów –
Wszystko, co powinien zobaczyć turysta.
Dziś nikt mnie – katolika – z Offenburga
nie wypędza.
Ludzie są bardziej tolerancyjni,
czy żarliwość religijna w nich osłabła?
Zresztą sam wyjadę.
Po tylu pokoleniach wygnańców
nie jest to już moje miasto.
Komentarze (9)
Latem byłam we Freiburgu, a w Offenburgu tylko
przejazdem. Obydwa piękne stare miasta. Rodzinne
historie, choć nie zawsze szczęśliwe, to nadzwyczaj
ciekawe.
Pozdrawiam:)
Ciekawe jak dużo mamy jeszcze nie odkrytych kart cały
czas ktoś zaskakuje fantastyczną historią
Z przyjemnoscia przeczytalam. Pozdrawiam serdecznie :)
Za Markiem.
Z przyjemnością przeczytałem.
Pozdrawiam, Michale :)
Nie ma co się pchać tam gdzie nas nie chcą pozostaje
tylko żal i niemoc
Nie byłem, a czegoś się dowiedziałem o mieście i jego
i Twojej historii. M
Ważny problem został poruszony - alienacji z rodzinnej
miejscowości. Dziś jest to szerokie zjawisko, tyle
tylko, że najczęściej dotyczy mieszkańców
wielkomiejskich rynków.
(+)
dziwnie toczą się nasze losy (mój dziadek i babcia
wrócili ze Stanów do Polski po odzyskaniu
niepodległości i pewnie by mnie nie było gdyby tam
zostali)
...czas jak lodowiec płynąc na przód dotyka sobą
wszystkich ktorych napotka na swej drodze, a tym samym
wywraca ich jestestwo do góry nogami i rozsiewa jak
siewca gdzie popadnie...
Pozdrawiam Stefi:))