ofiaruję ci
do e**
ofiaruję ci
mój egoizm,
wyssany z mlekiem życia
i bóg wie jeszcze z czego,
moje biologiczne kołatania serca,
o których wiem tyle,
co o swoim ojcu,
więc przesadnie mało,
i jeszcze kawałek,
drobny zaledwie wycinek
manii prześladowczej,
bo prędzej, czy później
musisz poznać moją rodzoną siostrę
(ach, przecież was sobie jeszcze nie
przedstawiłem!).
ofiaruję ci codzienne sprawozdania z
myśli,
jeśli tylko ściszysz wtedy na chwilę
telewizor
i odłożysz nie umute naczynia na
później,
ofiaruję ci pomiętą kartkę z kolejnym
epigońskim,
czy też grafomańskim wierszem (na znak
mojej naśladowczej obecności, bo przecież
już wielu
mięło kartki, siedząc potulnie przy biurku
w swojej jaskini),
ofiaruję ci nawet swój język i ślinę (umyję
zęby special for you),
i pot, i brud za paznokciami, i wydęty,
pełen nieczystości brzuch,
i nawet te twoje ulubione, bo pozamiatane
podłogi,
i pościerane kurze,
i pełne zdania bez przekleństw,
i "tuli-tuli" całymi godzinami z
przystankiem na zęby-usta-język,
i miłość jak za najlepszych, bo pierwotnych
naszych czasów,
jak z najlepszych hollywoodzkich
filmów,
jak z marzeń małej dziewczynki,
i zrozumienie,
i swoje kulawe życie, i nawet całość tego,
co pomiędzy nim, a resztą;
i i,
ii -
tylko proszę, pozwól mi, od czasu do
czasu,
BYĆ
PATENTOWANYM
IDIOTĄ
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.