Ogrody
Choć siedzę w zamkniętym kalendarzu
I życia niesmak mi doskwiera
To piękno Twego krajobrazu
Jest ze mną wtedy, jutro i teraz
A kiedy znów w kościele ktoś zaśpiewa pieśń
pożegnalną
Nie będą się już martwić me oczy
Kiedy zakryją je chustą czarną
A śmierć me progi przekroczy
Mego domu już nic nie zburzy
Choć wiele tu niepożądanych gości
Bo śród wielu mych życia podróży
Odnalazłam szczęście śród Twej miłości
Nie będą mi już doskwierać ni bóle, ni
żale, cierpienia
Nie będzie już ciemność zaprzątać mej
głowy
Odtąd to światłość weźmie całość
przepełnienia
I zakwitną słońc dobroci ogrody
Komentarze (2)
hmmm.....zadumałam się czytając ten wiersz...piszesz o
śmierci bez przerażenia z taką lekkością i pełnią
wiary....naprawdę ładny wiersz...
Śmierć wybawieniem i ulgą. Tematyka znana ale ten
wiersz napisany jakoś tak inaczej, klimat rzeczywiście
jakby tchnął ulgą.Dobry wiersz. Pozdrawiam