Okruchy życia
oddech czułam na mym ciele
delikatny szept, kormoranów śpiew
wspominam
jak w ciebie wtulona z pasją
opowiadałeś o Modiglianim
jak Tarrega pięknie grał
jedwabiste nuty tworzył
wczoraj dla mnie grałeś
malowałeś mi na szkle
"Epitafium" naszym hymnem
nie potrafię dalej tak...
okruchy z naszego życia
zbieram, chcę żyć...
pozostały, są wszędzie,
na pościeli,łące ,stawie
w parku, kinie ,na dywanie
i na Połoninie
wszędzie tam gdzie serce płonie
dłonie węzłem są splecione
okruchy pozostają
układam je we wspomnienia
są dla mnie zbawieniem
nadzieją
Są moje..
(B)
epitafium -"Epitaph" King Crimson
Komentarze (4)
Bardzo melancholijny. Chyba tak bym określił nastrój
Twojego wiersza. Widać burassie, że szukasz form
wyrazu coraz to innych - tak trzymaj. :)
Wspomnienia, wspomnienia... jakże ubogi jest ten kto
nie ma co wspominać.
Piękne zakończenie "...są zbawieniem nadzieją są
moje.." - i moje też :-)
Pozdro
słoneczka uzbierane okruchy dają siłę do przetrwania i
nikt nie odbierze Piękny wiersz jakby drogowskaz w
życiu Dobry wiersz w treści Brawo!
Okruchy życia pozostają we wspomnieniach, ważne by
tego co było wspólne i dobre nie wymazywać.