Ona
Ona nigdy nie była doskonała
Wręcz przeciwnie
Zawsze tak bardzo się o to starała
Ona włosy miała rozpuszczone tylko na
wiosnę
Łapała w nie wiatr
Chciała ulecieć w miejsca radosne
Ona patrzyła na kwiaty w rozkwicie
Tylko wtedy
Doceniała to swoje malutkie, nędzne
życie
Ona jedna potrafiła motyle złapać na ust
ruch
Kiedy kroczyła
Zamiast pająków bała się much
Ona zamiast pleców prostych
Wzrok wbijała w ziemie
By słów nie mówić ostrych
Ona...
Ona jest biedna
Ona leci tam gdzie rozkazują jej ludzie
Ona płonie ze wstydu
Ona nigdy nie poznała prawdziwych dni
życia
Ona pozwala wchodzić sobie na głowę
Ona płacze w poduszkę
Ona gra swoje małe sztuczne
przedstawienie
Ona cieszy się ciszą
Ona nosi na szyi pacyfkę
Ona do bijących się szepcze po co ta
agresja
Ona nigdy nie kochała tych z którymi się
całowała
Ona patrzy na ciebie ufnie
Ona kiedy ty patrzysz na inną
Ona wtedy zapada się pod ziemię i
krzyczy
Ona... Tak, właśnie ona...
Ona... Czy pamiętasz ją jeszcze?
Ona... Dla ciebie zawsze była
powietrzem.
Ona... Po raz ostatni dzisiaj zmrużyła
oczy...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.