ONA
Patrzę w twe oczy
Lecz nie widzę się w nich
Nie słyszę imienia mego
Na różowych twych ustach
Nie słyszysz krzyku mego serca
Co jak ptak z klatki się wyrywa
Gdy ze swobodnej życia przestrzeni
Jakby za karę go tam wsadzono
Skrzydłami swymi wzywa wiatr
A ty jak ten wiatr przemykasz
Jesteś tylko mgnieniem
A przewracasz drzewa- takie jak ja
Łamię się w połowie- czoło chyląc
Boś boginią co miecz nosi
Nie ranisz kości ni ciała
Tylko ostrzem swym rozrywasz serce
I choć tak okrutnie rozdarte
To w ręce twe je składam
Weź se je!-niech twe będzie
Inaczej nie chcę, nie mogę, nie potrafię
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.