Ona czyli ja...
Nikt nie wydaje się bardzij obcy niż ktoś kogo się kiedyś kochało...
Jej twarz i łzy płynące przez
pragnienia.
Oczy płaczące, a w nich rozpacz szukająca
westchnienia.
Policzki rozpalone i krzykiem
przesiaknięte...
Serce spragnione miłości czekające aż
wreszcie wymięknie!
Nie jest łatwo wymazać z pamieci obrazy.
Nie jest łatwo wyleczyć dusze, która wciąz
marzy!
Ona nauczona żyć z przeciwnościami.
Szalona na punkcie zabawy uczuciami.
Idąca po ścieżce swego istnienia z głowa do
góry wtuloną w marzenia, zapomniana przez
szczescie ze smutkiem na ramieniu
nieprzytomnie trzeźwo idąc szuka swego
celu...
Siedział obok gdy to pisałam lecz bólu nie zauwazył...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.