Ona nie urodzi...
Ona nie urodzi.
Nigdy nie urodzi maleństwa, które śpi w jej
łonie.
Miałoby jej oczy.
Niebieskie jak niebo przed burzą.
I włosy swojego ojca.
Wolało by "mamo!" najdłużej jak się da.
Może kochałoby patrzeć w gwiazdy.
Wołałoby głośno "tato!" na widok pająka.
Może lubiłoby wiersze Puszkina.
Ona nie urodzi swojego maleństwa.
Dziś idzie na spacer po mieście.
Witryny, chodnik, pasy... zielone
światło...
Ale ktoś bardzo śpieszył się do pracy.
Ona nie urodzi swojego maleństwa, które
może kochałoby patrzeć w gwiazdy.
Komentarze (4)
Rozumiem Cię doskonale-mądry wiersz.
bardzo refleksyjny wzruszający
Może nie czyta się go łatwo, ale daje do myślenie, jak
szybko i łatwo można stracić wszytsko...
powiem Ci ze może słowa ładnie tylko nie ma żadnej
harmonii. nie czyta sie go łatwo.