oni
Bardzo daleko za siedmioma lasami
Siedziała dziewczyna zalana łzami
Ptaki śpiewały słoneczko świeciło
Jednak nikogo przy niej nie było
Płakała cicho bo była samotna
Każdego dnia tak samo markotna
Pewnego razu o dość późnej porze
Doszła do wniosku, że dłużej nie może
Chciała zasnąć i się nigdy więcej nie
budzić
Chciała to skończyć, i się dłużej nie
łudzić
Jednak nie mogła, nie miała odwagi
Zachowała na szczęście resztę rozwagi
Dobrze zrobiła, bo coś się stało
Na początku nic to nie
zapowiadało…
…Chłopak był młody i zagubiony
Ku jej zaskoczeniu szukał on żony
Pragnął kochać i być kochanym
Dość miał istnienia z sercem złamanym
Tym razem pokochał i był szczęśliwy
Choć na początku wciąż podejrzliwy
Teraz żył dla niej, a ona dla niego
Nie chcieli obok nikogo innego
Mają swój świat i siebie nawzajem…
…A żyją… hen za starym
gajem…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.