Oni i kosmos. Pavel
(kolejna część opowiadania)
3. Pavel
Nie wiem, czy dobrze zrobiliśmy. Na
początku nie jest łatwo nawet z jednym
nowym dzieckiem. W dodatku bliźnięta wcale
nie mówią. Wydają z siebie tylko jakieś
piski i niezrozumiałe pomruki. Są takie
bezbronne. Wczepiają się w siebie wzajemnie
jak małpiątka w futro matki.
To oczywiste, że są że sobą wyjątkowo
zżyte. Dlatego, że są bliźniętami i
dodatkowo z tego powodu, że do tej pory
stanowiły dla siebie nawzajem jedyne
oparcie.
Jak to dobrze, że wysłuchano naszych
argumentów i nie przydzielono każdego z
bliźniąt do innej rodziny.
Biomed poinformował, że chłopczykowi
jeszcze nie rozpuścił się wewnetrzny
biousztywniacz na przedramieniu prawej
rączki – na holo pojawiło się,
charakterystyczne dla gojących się kości
czerwone zabarwienie. Okazało się, że w
punkcie pomocy medycznej matka powiedziała,
że syn spadł z koi. Może mały sam niedługo
powie, w jaki sposób doszło do złamania?
Ale kiedy on zacznie mówić? I czy w ogóle
zacznie?
Bliźnięta już nie wrócą do rodziców.
Stracili oni prawo do wychowywania oraz do
płodzenia potomstwa, chociaż ich geny są
prawidłowe. Przemoc i zażywanie substancji
psychoaktywnych to obecnie rzadko
występujące zjawiska, jednak szokujące jest
to, że nikt nie zauważył aż do tej pory, że
dzieci przeżywają piekło.
Teraz oboje dorosłych czeka przymusowe
osiedlenie w Internacie dla dorosłych przy
ogrodzie flory i fauny. Wypracowane przez
siebie globalki otrzymają oni dopiero po
przejściu kuracji odwykowej.
Cieszę się, że maluchy trafiły do naszego
domu. Jednak stoi przed nami duże wyzwanie.
Trzeba przede wszystkim zapewnić im
bezpieczeństwo. Otoczyć opieką i miłością.
Pewnie niewiele zaznały dobrego. Mam
nadzieję, że nasz Tomi odnajdzie się w roli
brata. Już od półtora roku należy do
rodziny, a jego agresja i bunt zupełnie
ustąpiły.
Z Vivi także ma właściwe relacje, choć z
początku stale darli koty. Teraz są zżyci
ze sobą jak prawdziwe rodzeństwo.
Kiedy zapytaliśmy dzieci, czy zgodzą się na
przyjęcie nowego braciszka, nie miały
oporów. Tomi oświadczył, że wolałby, aby
chłopiec był w jego wieku. I dodał, że z
początku będzie go trochę unikał, do czasu
gdy przyzwyczai się do jego towarzystwa,
natomiast Vivi nie miała żadnych
zastrzeżeń, ponieważ lubi opiekować się
maluchami.
Teraz oboje czeka niespodzianka –
przybędzie nie jedno, ale dwoje dzieci.
Liczymy się z tym, że nie będzie łatwo,
przynajmniej na początku, tak jak to było z
Tomim. Do czasu przygarnięcia Liska
wydawało się nam, że chłopiec nie
zaadaptuje się. Potem z każdym dniem zaczął
zmieniać się na lepsze.
Jesteśmy jego piątą rodziną zastępczą i
wierzymy że będziemy ostatnią, do której
został przydzielony. Poprzednie nie dawały
sobie rady. Nie udawało im się nawiązać z
Tomim kontaktu. Stale uciekał zarówno z
kolejno przydzielanych rodzin, jak i z
Internatu. Mówił, że nie mógł tam
wytrzymać, bo rodziny zastępcze tak
naprawdę wcale go nie chciały i on o tym
wiedział. A uciekał z Internatu, ponieważ
personel był obojętny na to, że starsi
chłopcy go prześladowali. Dlatego wdawał
się bójki. A poza tym chciał zobaczyć
świat.
Nasza najstarsza córka stanęła wówczas na
wysokości zadania. Dzięki jej
wyrozumiałości Tomi się wyciszył, choć z
początku szukał zaczepki. To był jego
mechanizm obronny: atakuj pierwszy, by mieć
przewagę nad przeciwnikiem. Boję się trochę
o to, jak zareaguje Tomi na bliźnięta. Może
pomyśli, że nie wystarczy nam miłości i
czasu dla wszystkich? Przecież na tych
maluchach, gwałtownie wyrwanych ze znanego
im środowiska, będzie się skupiało
najwięcej naszej uwagi i troski,
szczególnie w pierwszych miesiącach życia w
nowych warunkach.
A jeśli bliźnięta nie zaakceptują naszej
rodziny? Ulana z pewnością uzna pojawienie
się nowych domowników za coś zupełnie
naturalnego. Jest za mała, żeby zrozumieć,
skąd się wzięły w domu dodatkowe dzieci.
Komentarze (27)
Długie i naprawdę warte przeczytania :) Pozdrawiam
Serdecznie +++
Wciągający przekaz z głeboką refleksją.
Pozdrawiam
Marek
ogromne wyzwanie dla rodziców zastępczych. Znam to.
Niezwykle wciągający tekst...i znowu za mała dawka, po
której czuję niedosyt...czekam z niecierpliwością na
c.d. i z ogromną ciekawością...Pozdrawiam szadunko
Naparwde ciekawy tekst, pozdrowienia :)+++
Bardzo ciekawie prowadzisz czytelnika przez losy
dzieci. Z wielkim zainteresowaniem czytam i wzdycham
sobie. Jak można dzieciom zgotować taki los...
Pięknie napisane, msz to ogromne wyzwanie przyjęcia
nawet jednego dziecka, dotarcie do jego potrzeb nie
tylko tych podstawowych, ale i psychicznych, tym
bardziej, gdy jest to dziecko po traumie, a dwójka to
wyzwanie podwójne, nie tylko dla rodziców, ale dla
całej rodziny, która musi się ze sobą zżyć,
zaakceptować odmienności, inność pod względem wieku i
nie tylko.
Jestem pełna podziwu dla ludzi, którzy chcą dać
serce/którego najbardziej potrzebują/ takie dzieci,
niestety nie każda rodzina zastępcza postępuje tak,
jak powinna. Niedawno oglądałam film oparty na faktach
o pewnej Oli, która została w takiej rodzinie
zgwałcona i od niej uciekła.
Nie pamiętam tytułu, ale mniejsza z tym, nie każdy
jest dobry i odpowiedzialny, niestety:(
Pozdrawiam serdecznie :)
Jaa również przeczytałam z zaciekawieniem Twoje
opwiadanie.
Żal mi tych wszystkich dzieci pokrzywdzonych przez
los.
To smutne.
Pozdrawiam serdecznie :)
Za Bartkiem pozdrawiam
Jakoś dwie poprzednie części tego horroru uszły mojej
uwadze. Ale to co dziś przeczytałem w zupełności mi
wystarczy. Wszechwiedząca władza, która wie lepiej,
czego poddanym (w tym wypadku dzieciom i ich rodzicom)
potrzeba, osady reedukacyjne i niewolnicza praca za
darmo. Pieniądze przyjdą dopiero jako nagroda, gdy
władca uzna, że poddany godzien jest je wydać...
Straszne!
Wciągnęło mnie Twoje opowiadanie.
Z największą przyjemnością przeczytałem trzecią
odsłonę. "Stracili oni prawo do wychowywania oraz do
płodzenia potomstwa"... Niestety, ale uważam, że wielu
"rodziców" powinno być tak potraktowanych, choć zdaję
sobie też sprawę, do ilu nadużyć takie prawo by
prowadziło...
Czekam na cd losów małych Bohaterów.
Pozdrawiam ciepło :)
Czytałam z zaciekawieniem. Biedne dzieciaczki.
Niestety ostatnio słychać coraz częściej o
zwyrodniałych nie rodzicach a potworach. Pozdrawiam
cieplutko Spokojnej nocki:)