Oni młodzi jak jastrzębie, sokoły
Jest ich trójka zgodliwi
W trójke przemierzają wertepy kałuże
w Gliwickich lasach
przyjaznią się od czasów piasta
a może jeszcze dłużej
Niedawno, bo już w leciwych latach
kupili sobie rowery pewnie ratach
Ich żony dokupili im na głowe kaski
wygladaja w trójkę jak z Bożej łaski
Po szosach nie za bardzo im jazda
wychodzi
za to po wertepach, są w sobie młodzi
Ściagaja się z wiatrem, śpiewni weseli
na czas wygłupów mniej niż dorośli
Spoglądam z boku bo nie mam roweru
ich na to stać z rodziny milionerów
ja nie milioner piechota za nimi ganiam i
drepczę
bięgne wołama i nimi wrzeszczę
Nie pyndalujcie* na tych kołach** tak
gibko
nie nastarcza mi w płucach dychu
Ale oni młodzi jak jastrzębie, sokoły
fruwaja daleko poza moje widzenie
gdyż na rowerach każdy jest z nich
młody
Dziękue wam rowerzystom za wasze bycie
w moim życiu w przyjazni
ten czas z wami to piękne moje życie
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
*pedałować
** rowerach
Komentarze (5)
podoba mi się ciepło płynące z wiersza
Jakie sympatyczne i o pobliskich mi Gliwicach
wspomniane. Pozdrawiam serdecznie z Południa cieplej
Francji.
Rowerem dodaje skrzydeł:-)
Pozdrawiam Bolesławie:-)
cieplo o rowerzystach, zgodliwych :)
Zdrowka zycze :)
rower uskrzydla, koła dają szybkość
i przestrzeń świata wokół lata