Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Opowiadania Balonikowego...

Fragmentami pokrywa się lub jest w odniesieniu z innymi, mymi opowiadaniami.

Jedni chcą, inni nie, jedni chwalą, inni krytykują, to jest norma, ja to wiem. O czym mowa? A mowa o moich opowiadaniach starych i nowych. Nie wiem, czy złamać obietnicę, ale zasadniczo nikt mnie o nią nie prosił, więc skoro rozbujałem fantazję i piszę znów nie tylko wiersze to może spróbuję krócej niż przedtem, ale pisać coś, może i połączyć kilka dotychczasowych opowiadać, wątków w jakąś jedną całość. Pozwólcie, że to zamieszczę, przeczytajcie bejowicze facebookowicze.


"Opowiadania Balonikowego Króliczka- Tunel przyspieszeń i we mgle'.
27.08.2016r. sobota 11:09:00

W Autlandii wszystko, co się działo płynęło spokojnie ku przodowi. Na ławeczce niedaleko pałacu jak co dzień przysiadł Balonikowy Króliczek, a wokół niego zebrała się bardzo liczna dzieci, młodzieży, ale nie tylko. Jego dziennie wspomnienia przykuwały uwagę wielu i były pewnego rodzaju odskocznią od codziennych obowiązków i trudów. Tego dnia księżniczki nie brały udział w słuchaniu, gdyż szykowały się na przyjęcie gości.
Balonikowy Króliczek zaczął swe opowiadanie, gdy wszyscy stali bywalcy zasiedli wokół i na specjalnie przygotowanych niegdyś stanowiskach. Pojawił się także zabawny ptaszek, który tym razem usiadł, gdzieś pośród dzieci ku dodatkowej ich uciesze.

Kochani moi, zaczął wieszcz pewnego dnia, gdy wyruszałem na kolejną z moich wypraw marzyłem by przeżyć coś dłuższego, by ta przygoda nie trwała dzień, czy dwa. Tego dnia Tunel Przyspieszeń był otwarty, a nie częste to zjawisko i niedługo po tym jak wyruszyłem znalazłem się w jego zasięgu, prędko wessał mnie i niedługo późnij osiągnąwszy prędkość podświetlną wydostałem się z niego i wylądowałem na oceanie. Jednak nie na wodzie lecz na grzbiecie rozmarzonego delfina. Ten sunął na wodzie, nie pod wodą, a ja na jego grzbiecie ku nie znanym mi wcześniej brzegom. Ów delfin marzył o tym, że szybuje w przestworzach i, że jest największym ptakiem. Po chwili delfin otrzepał się, a ja pofrunąłem w powietrzu prosto na plażę i wylądowałem miękko. Powstałem odwróciłem sie, delfin na mnie spojrzał, pomachał ogonem i powiedział do mnie, co chciałeś to masz, oto twa wielka przygoda i ku memu zaskoczeniu nie tylko tym, że do mnie przemówił nagle dostał skrzydeł niczym samolot długich i się wzniósł , zatoczył koło nade mną i odpłynął to znaczy pofrunął ku otwartym przestrzenią, ku przestworzom.
Tymczasem dzieci zauważyły kątem oka, ale nie reagowały zbytnio, gdyż słuchem i wzrokiem były pochłonięte opowiadaniom Balonikowego Króliczka. Delikatnie ich uwagę przykuł przybyły gość do księżniczek, a mianowicie ich przyjaciel Książę Pustynnogrodu Baldwin.
Stary podróżnik na nic nie zważając, pochłonięty swymi wspomnieniami opowiadał dalej. Po chwili zorientowałem się, że jestem we mgle, ta mgła otaczała mnie. Nadleciał do mnie pewien ptak, nie ten, który siedzi pośród was i prowadził mnie, wtedy postanowiłem, że na zwiady wyślę moje trzecie oko. Oko wyprzedziło mnie i znalazło człowieka, który w jaskini spał i uśmiechniętą minę miał. Wokół niego Leśne Nimfy się krzątały i go jakoby zabawiały. Nim tam dotarłem nimf nie było, a ów człowiek się krzątał tu i ówdzie jakby bardzo zagubiony i zaistniałą sytuacją zaniepokojony. Między czasie moje trzecie oko unoszące się bardzo wysoko wyparzyło statek płynący niezwykle daleko. Posłałem tam moje oko z liściem paprosi, a na nim wypisałem tuszem zrobionym przeze mnie z jagód informację SOS i, że na wyspie spowitej we mgle jestem ja, bystry ptak, człowiek błądzący we mgle i były też Leśne Nimfy.
Zmęczony podróżą sam w krainę snu udałem się, a jak się zbudziłem to pewien wielki podróżnik, człowiek przygód, człowiek niosący pomoc, Tomek zwany Sarevok wraz z swą przyjaciółką Łapą, która była Jaguarem na ratunek przyniósł i z drzewa owego rozbitka zdjął. Wokół jakieś podłe zwierzęta nie wiedzieć skąd nagle się wzięły, ale ryki i zęby Łapy je przepłoszyły. Ów ratownik w nocy odszedł po cichu innym na ratunek, a na pomoc człowiekowi z bezludnej wyspy nadpłynął Krokodyl, niczym łódź z Lacosty. Wtedy wróciło do mnie moje magiczne, trzecie oko z kartką papirusu z informacją, że statek należy i płynie na nim doktor Puli. To z racji, że statek zbyt ogromny nie mógł blisko podpłynąć, wysłał tylko swego krokodyla jako szalupę ratunkową. Sam wysłał światłowodowy telegram do Tomka Sarevoka. O doktorze Pulim wcześniej słyszałem tylko to, że Dolittle znany wszystkim człowiek od zwierząt był jego pra, pra, pra, pra, pra, pra, dziadkiem, a ów doktor Puli jest profesorem, ale z racji szerokich zainteresowań i to, że jest lekażem ludzi i zwierząt mówią na niego doktor Puli. Nim zdążyłem przeczytać do końca list i, że doktor Puli chciałby mnie poznać i zabrać na swój statek to nadleciał latający delfin, ten sam na którego grzbiecie się znalazłem jak tu przybyłem. Wylądował na plaży i zawołał mnie bym siadał na jego grzbiet i popłynęliśmy na wodzie z prędkością błyskawicy w stronę ogromnego okrętu, który znajdował się dziesięć tysięcy kroków od brzegu wyspy spowitej we mgle. Chwilkę rozmawiałem z delfinem była to ona delfinica o imieniu Maron. Pytałem dlaczego nie fruniemy tylko na wodzie płyniemy, a ona mi odpowiedziała, że jeszcze nie ma patentu na zabieranie pasażerów i, że dopiero uczy się latać.
Dzieci cały czas słuchały w niezwykłym osłupieniu, szczególnie fruwający delfin ich fascynował. Na dworze u księżniczek zaczęła się obiadowa biesiada, zeszło się kilku dostojnych gości z Autlandii, oraz Elflandii.
Balonikowy Króliczek nadal na to nie zważał i kontynuował swą opowieść. Po pewnym czasie byłem już na statku, udało mi się jednak lecieć na delfinie, gdyż pod koniec podróży delikatnie delfin się wraz ze mną wzniósł na kilkanaście metrów ponad ocean by miękko wylądować na okręcie. Mnie przywitano, delfin schował się na drzemkę w swym basenie, a człowiek z wyspy, który był mi tak jak Sarevok-owi wdzięczny za uratowanie został przebadany przez doktora Puli i wysłany do domu, gdyż badzo tego pragnął, nie chciał się z nami włóczyć po morzach, oceanach i odległych lądach. Nadleciał samolot, zabrał rozbitka, a my, czyli doktor Puli, jego zwariowana załoga i ja popłynęliśmy ku Sennym Wzgórzom Pastelowych Wzruszeń. Tam właśnie był cel podróży profesora, jak wiecie zwanego doktorem, od tego momentu także jego cel był mym celem. Już pierwszego dnia bardzo się zaprzyjaźniliśmy i na tym moje kochane dzieci zakończę moje opowiadanie. Jeżeli chcecie i się pojawicie to jutro wam opowiem, co się wydarzyło dalej.
Chcecie?

Dziękuję za wczoraj i dziś.

autor

AMOR1988

Dodano: 2016-08-31 10:49:27
Ten wiersz przeczytano 1192 razy
Oddanych głosów: 14
Rodzaj Bajka Klimat Ciepły Tematyka Dla dzieci
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (9)

elka elka

Ładna opowieść z fantazją
pozdrawiam

użytkownik usunięty użytkownik usunięty

Dość ze jesteś AMOR to jescze z taką fantazją i
wyobraźnią. Czy nie za dużo tego dla jednego?;))))))

sarevok sarevok

Super, dziękuję, że znalazłem się w Twym opowiadaniu.
Pozdrawiam i + głos zostawiam: Tomek Sarevok oraz Łapa
:)

Halina53 Halina53

Zaciekawiasz czytelnika, choć ciut retuszu trzeba
zrobić...pizdrawiam serdecznie

_wena_ _wena_

We wstępie popraw; dotychczasowych opowiadań*
a bajkę zaczęłabym tak:
W Autlandii życie płynęło spokojnie. Pewnego dnia
niedaleko pałacu na ławeczce przysiadł...
'zebrała się liczna grupa* dzieci i nie tylko'
'nie brały udziału*
Amorze, ciekawa treść, przyjemnie się czyta.
Jeśli poprawisz błędy stylistycznie będzie okej.
Serdecznie pozdrawiam.

anna anna

masz fantazję!

WINSTON WINSTON

Amorku
Ładnie.
:)
Pozdrawiam, dziękuję!

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »