Opowieść mojej babci
Dla mojej babci, która nazywa mnie różnymi imionami:* Kocham Cię:*
Nie wiem gdzie są moje okulary
a wzrok mój
nawet gdy mam je na nosie
nie pozwolą mi już obejrzeć dokładnie
Twojej twarzy...
Jakie to straszne
nie wiedzieć kim są Ci obcy ludzie
którzy kręcą się po mojej kuchni
i po czasie dopiero rozumieć
że czas nie stanął przecież w miejscu
Coraz częściej czuję się jak przeszkoda
mijacie mnie biegnąc każde do swoich
spraw
a ja wciąż na krześle przy oknie
liczę dni
trwam jak posąg
Czasem ciężko mi podnieść się rano
głos się łamie
lewe oko zalewają uparcie łzy
trudno postawić krok
a lasce mojej
tak starej jak ja
ciężko podźwignąć pomarszczone czasem
ciało
Wiem bywają dni że nie pamiętam
czy ziemniaki na obiad naskrobane
czy pies nakarmiony
tabletki połknięte
nie wiem
Pamięć moja jednak
w niezwykły sposób zachowała
widok wojennych ulic
dziecięcych twarzy
dźwięk jego śmiechu
obraz kochanych oczu
i ostatni jego dotyk
który czuję do dziś...
Podnoszę w górę pięść
rozzłoszczona za to, że musiałam tu
zostać
ale nie potrafię się złościć na Niego
a ten wrogi gest zmienia się w ręce
złożone do modlitwy....
Komentarze (6)
Świat widziany oczami staruszki-wartościowe.
Och te babcie, też miałam cudowna babcię. Pozdrawiam.
Czytałam, jak gdyby opowiadała mi to moja babcia...
Podziwiam Cię za to, że umiałaś wcielić się niejako w
rolę swojej i zrobiłaś to znakomicie.
twoja babcia musi byc cudowna ;)) pozdr.
wspaniale prawdziwie przedstawiłaś te babcine
uczucia...widzę w nich swą Mamę...Lecz piszesz
przecież tak pięknie,więc skąd ten pesymizm...ciesz
się ze swego talentu...pozdrawiam serdecznie
Pewnie świetną masz babcię - pozdrawiam ;))