Opowieść o Wielkim Hetmnanie cz.2
..Jednak po walce więcej nie popuścił
nikomu
nakazał nawet dietę ścisłą
Nie mając wiele wojsk na otwarty bój...
Jak wilk stada owiec niszczył oddziały
A w marszu wilcze kły na nich czyhały
Jak za dawnych czasów oktrótni Tatarzy
Przed nim drżeli,,tak i Szwedzi na zalanej
przez się ziemi-ziemi
szewców,pań,kosiarzy
Jakby miał duszę diabła-rowalał mosty
Żywność zaborczą unosił daleko w las
Kosił drobne głupki jak chłop wżniwa
osty
I jak przed kurem nocne licho...znikał w
czas..
A gdy poprzez wyspę Als
przepłynął przez morze
Dla ojczyzny ratowania wreszcie ruszył
Z pomocą ten który się znudził na swoim
dworze...
Nadszedł wkrótce kres przemocy
Bo osuszył Wielki potop
ciepły ogień spod Oliwy
Słońce na lud spojrzało z okna
wolności.Bogu jedynemu dziękował starzec
siwy....
Który wydarł swego króla samotności.
Rycerstwo w milczeniu na słowa czekało
On czując to,przyjął słowami gorzkimi
,,za późno,,....i odszedł
z braćmi niebieskimi...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.