opowieści o (z)mroku
zachód słońca na krawędzi stołu
czarność kawy pochłonęła filizankę
zalewając cały pokój swoimi
gorzkimi,bez grama cukru,myślami
na stosie marzeń dopala się poranek
więdnie wiecznie radosne dziecięce
oblicze
z szafy pełnej starych dziurawych dni
szepczę przepowiednie o końcu świata
strach
w rytmie znanej tylko sobie melodii
mrok gasi ostatnie świece dnia
nikt już nie pyta jak kończy się książka
i jak smakuję ostatni papieros
opadła kotara zmierzchu za oknem
kolejny dzień odchodzi do szafy
dla wszystkich,którzy lubią noc
Komentarze (3)
bardzo ciekawa ta Twoja opowieść o zmroku, podoba mi
się stworzony przez Ciebie nastrój mroku i
odchodzącego dnia...
Jakże barwnie przedstawiona noc! Dobrze dobrane
rekwizyty sprawiają, że wiersz jest bajeczny a zarazem
taki nam bliski. Powiało melancholią, jakąś tęsknotą.
Kolejny dzień przemija. Niby to takie normalne, ale
skłania do refleksji.
"więdnie wiecznie radosne dziecięce oblicze" -
pięknie, pieknie