optymizm wchodzi w zakręt
ciężar utrzymania zachwiał równowagę
męża żona bije na alarm
nie ma co liczyć w portfelu
pieniądze trudniej znaleźć niż
na ulicy pełnej żebraków
znów zły bo ona zła
że łzy spełzły na niczym
a pensja wielka jak okręt
w butelce po najtańszej wódce
nie do wydobycia bez stłuczenia
o własny łeb
autor
nitjer
Dodano: 2006-05-09 17:14:27
Ten wiersz przeczytano 495 razy
Oddanych głosów: 5
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.