Opuszczona
Znowu do puszczy wracam - w zdjęcia.
W jedno szczególnie - tam opary
znad bagien snują się do słońca,
że aż przecieram okulary
pełna zdumienia, "cała w trawie"!
A już po chwili - jak dmuchawiec
rozwiewa sie chwycony pejzaż -
przez chwilę żył, by się odrodzić
w nowej odsłonie - tam gdzie rzęśli
skromność w promieniach słońca brodzi;
gdzie bluszcz lubieżnie pieści drzewo.
Ze wstydem wzrokiem zmykam. Jest coś
wyjątkowego w erotyku,
który się ściele nad strumieniem.
Nad tajemnicą godną sztychu,
nad moim nagłym zawstydzeniem,
że choć wyrastam z tego świata,
to bezrozumnie w nim się miotam.
Walczę z owadzim wściekłym brzękiem,
który oplątał ręce, nogi...
Klaskając w łydki myślę: pieknie!
Mijam ten kadr, by zboczyć z drogi,
tak naturalnej, w serce miasta -
do stóp tej puszczy nie dorasta!
I ja się kurczę do rozmiaru
ulic, betonu, okularów...

grusz-ela


Komentarze (51)
Sławku, ja z upodobaniem słodzę brązowym cukrem :)
Zosiaczku, dziękuję bardzo :)
Piję kawę bez mleka, z łużeczką stevii. :)
Niech Cię wena nie opuszcza :))
Znakomity wiersz. Od tytułu po puentę. Zachwyconam :)
Miłego dnia, Elu.
Słąwomirze, serwuję co mam. :) Pozdrawiam
Obawiam się Elu, że abym zrozumiał, musiałabyś wyłożyć
kawę na ławę. :)
Dobrej nocy życzę
Pozdrawiam, Ewa.
świetny wiersz! Pozdrawiam Eluś
Sławomirze, dodam w sekrecie, że beton i szkiełka maja
też znaczenia przenośne :)
Pozdrawiam :)
Bardzo ciekawe sformułowanie o kurczeniu się do
rozmiaru ulic i betonu. Poza miastem, wśród natury
przestrzeń nie jest ograniczona budynkami, więc wydaje
się większa.
Pozdrawiam najserdeczniej :)
Bardzo Ci dziękuje WOJTER. Pozdrawiam :)
ja również za Wiktorem
al-bo, myślisz, że tylko Ty oburzona? U mnie też
wczoraj burzowo - neta mi zabrało! Byłam więc odnecona
:))))
Serdecznie... :)
Alinko!!! Ależ się ciesze, że zajrzałaś! :))) I w
dodatku z taka piękna nutką w temacie :) Dziękuję!
Ściskam mocno! :)*