Osioł w lwiej skórze
z Lafontaine'a
Myśliwy, co wśród grubego zwierza
Swą straszną strzelbą postrach wciąż
siał
Zaniósł lwią skórę raz do kuśnierza,
Bo cóż z lwią skórą robić on miał?
W pobliżu mieszkał zaś (wraz z
człowiekiem)
Osioł, co marzył, by się go bać.
Lecz kto się boi osła, gdy z mlekiem
Na rynek ciągnie co piątek kadź?
Zobaczył osioł: Wisi lwia skórka.
Więc ryknął głośno „To jest mój czas!”
Skradł kuśnierzowi futro z podwórka
No i po chwili w to futro wlazł.
Wyszedł na spacer dumny, szczęśliwy,
A nikt się nie bał go. Co za pech!
Bo ośle ucho wyszło spod grzywy
I zamiast strachu – budził wkrąg śmiech.
I dzisiaj w rządzie (tak mi się zdaje)
Niejeden ważny ma minę lwa,
Ale, cholera, zawsze wystaje
Tu ośle ucho, tam nawet dwa...
Komentarze (16)
Michale,
"Aluzja"
Gdy ona jedynie jest treścią satyry,
zamiast ostrej szpilki kłuje tępy dziryt.
Bez konkretnych personaliów to tylko rodzaj populizmu.
Pozdrawiam.