Ostatni martwy oddech..
Leży na łożu letargiem posłanym,
ten moment jest chyba jego ostatnim.
Jeszcze raz patrzy na niewinny biały
sufit,
pod którym myśli jego się ścigały,
na ściane startą palcami i na prześcieradło
od łez spłowiałe.
Trochę żal to zostawić, chociaż bolało,
to uczucie cierpienia było warte,
do twórczości pobudzało.
To właśnie wtedy mysli łzami opłukane na
papier się przelewało,
to właśnie wtedy na chwilę dusze z ramienia
się ściągało,
to właśnie wtedy nic sie nie chciało.
Prócz rączki, zrozumienia drugiej osoby,
na której widok łzy by wysychały,
a czarne mysli uciekały.
Lecz teraz leży bezwładne puste ciało,
kiedys uczuciami tryskające,
teraz wyschłe z dusza popękaną.
Nie ma już ratunku,
nie krzyczy,
nie rwie kartek,
na żaden cud nie liczy.
I tak z wiernym przyjacielem sekundnikiem
zegara,
który zamiast pocieszać to go przeraża,
spędza każdą chwilę.
Nagle ktoś przyszedł,
sufit się rozjaśnił,
ogłuszająca cisza jak w próżni nastała,
chwycił go za dłoń,
i ostatni raz poczuł to co ziemskie.
Opadły mu powieki i uleciał
z ostatnim swoim oddechem...
Komentarze (2)
wiersz wymowny w swoim wyrazie odczucie to żal rozpacz
brak bliskości i bezpieczeństwa W takim stanie jest
trudno ale wiersz wypalił w powietrze i przeszła wena
Wiersz dobry bo finezja przeżyć ładnie przekazana
a czasami wystarczy po prostu rozejrzeć się dookoła i
podać rękę potrzebującemu. w pewnym momencie już
wszystko staje się obojetne tak jak w Twoim wierszu.
podoba mi się. powodzenia :)