Ostatni sen
Nie pamiętam już w jak wyglądało to
miejsce,
w którym, pojawiliśmy się tak nagle i nie
wiadomo skąd
Mogliśmy być tam, gdzie kiedyś zakwitł
wielki mur
lub obok ryb pływających między dnem a
niebem stawu
Tak wiele czasu mi zajęło aby się pogodzić
z tym,
że jesteśmy jak dwie gałęzie tej samej
rzeki
wpływające do dwóch różnych mórz
Zwątpić w to, że będzie nam dane kiedyś
wspólnie patrzeć
Na choćby najmniejszy skrawek świata
Lecz teraz gdy
Twój wzrok roztapia moją ołowianą duszę
Uśmiech barwny lecz skromny niczym skrzydła
motyla
dusi bijące coraz szybciej serce
Nogi jak korzenie drzew wzrastają nam w
ziemię
Tak, że nie możemy do siebie się zbliżyć
ani od uciec
wiatr porywa dla siebie nasze słowa
I nie chce za nie nic w zamian
Staram się jak tylko mogę odpędzić
promienie słońca
Osiadające na moich zamkniętych oczach
Przeganiające gwiazdy, księżyc, Ciebie
Albo przynajmniej się z tobą pożegnać
Odchodzisz…
A mi tak ciężko jest przywitać nowy
dzień,
Odnaleźć się w nim
pomyśleć,
że kiedyś możesz być inna niż taką jaką
Ciebie znam
dotknięta przez czas, komuś
opowiedziana,
Zapomniana przeze mnie
Komentarze (3)
dla mnie wielka poezja(mało jest na Beju
cierpliwych:()...pozdrawiam:)
pięknie napisany :)
piękny życiowy romantyczny wiersz pozdrawiam