...ostatnia przejażdżka...
Gdy noc nadchodzi pusta i ciemna ,
zdejmuję swą maskę codzienności...
...i znowu jestem sobą...biedna
obdarta z jedynej , prawdziwej
miłości...
Były dni - radosne i tylko nasze tak...
Były plany, marzenia głębokie...
To wszystko było ! Co pozostało z tych dat
?
...tylko te oczy otwarte, źrenice
szerokie...
...tylko te usta w ostatnim bólu
wykrzywione...
...ostatnie myśli Twoje do mnie
płynące...
...zaciśnięte mocno dłonie
w ostatnim tchnieniu drżące...
Zabrały Cię "dobre anioły"(?) gdzieś
tam,
będą nad Tobą czuwały do końca...
I co ja teraz sama zrobić mam ?
Czy biec oszalała do blasku Słońca ?
Czy zaszyć się w otchłań - jak Ty ?
Nie mam odwagi, by wejść w tę nicość...
Serce płacze - jak bardzo słone te łzy !
Czy prosić Jego o łaskę, o litość ?
Kim-że Ty jesteś - Boże ?
Gdzie dobroć Twoja ? Gdzie teraz On ?
Nie wierzę, że go jeszcze zobaczę...a
może...
...i mój - wkrótce zabije dzwon...?
(nigdy Cię nie zapomnę...)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.