Ostatnie słowo...
Wyliczanka ta sama
Musisz spaść,podnieść się i umrzeć
Tyle razy już byłam na samym dnie
Ale zawsze się podnosiłam
Bo miałam dla kogo
Widzialam jasne światło w tunelu
I szłam za nim by znów żyć w tym świecie
Myślałam jak każdy,że szczęście mnie
spotka
Że Bóg mnie kocha,a życie jest po to by
żyć
Lecz teraz umieram,umieram jak żebrak
Bóg mnie potępił i klątwę zesłał
Bym więcej o szczęściu nie mogła mówić
Wbił sztylet w serce,nikogo nie kocham
Wbił sztylet w skronie,nie potrafię
myśleć
Postradałam wszystkie myśli
I teraz jak pies bezdomny,to tu,to tam
Do nieba bram?
Przecież nie mam szans
Wejść na sam szczyt,gdy tam już jestem
Stoję i patrzę na ludzi
Są zbyt mali by ich oskarżać
A Ciebie nie widzę
Więc ostatnie słowo,tylko do kogo?
Piszę je tu,na tym papierze
Kochałam cię zycie,dopóki drugie nie
pojawiło się...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.