oswojenie
przybłąkała się kiedyś do progu mego
serca
wyrzucana przez wszystkich
taka niewygodna
przygarnęłam bidulkę
wyprowadzam ją na spacer wyobraźni
podąża za mną krok w krok
wesoło merdając wyliniałym ogonem
żywi się moim czasem
skoro nie chcę się podzielić
sama bierze to na co ma ochotę
czasem ją pieszczę tęsknotą dotyku
stopniowo wprawiam się
w poskramnaniu bestii
ciepłym gestem
wypracowała złotą smycz porozumienia
trzeba tylko umieć oswoić samotność z nadzieją, że miłość zahaczy o uśpione serce... ;)
Komentarze (2)
Staram się pokochać swoją... ale to trudne. Lecz
najgorzej jest rozbudzić serce a potem zostawić je w
rozterce.. to jest jeszcze gorsze. Ładny wiersz..
pełen uczuć.
Na pewno ktoś złowi Twoje serce z morza
samotności.Pozdrawiam:)