owoc niedozwolony
Słowa bedą skrzypieć
w ciszy
której
nie zdołamy pominąć
Przejdziemy się po
chodniku
uporczywie
wystukując rytm
aż do chwili
wyschnięcia
kałuży
Liście
gdy spadną
zagłuszą w nas
ból oczekiwania
Na gruncie
naszych mózgów
wyrośnie
drzewo nieosiągalne
powykrecane
reumatyzmem
Popatrz
zanieczyściliśmy
niebo
naszymi
brudnymi myślami
Wyprężone ciała
na tle
bezwstydnej nocy
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.