Pamiętnego roku 2012
Miało być ich trzy
a nas dwoje.
Znalazło się osiem gałązek
rozpaliliśmy ognisko.
Opowieść mrożąca
krew w żyłach
była o fałszywym papieżu
i o moich słabościach.
Postanowiliśmy
słuchać naszych serc.
Bez strachu iść dalej
zaślepieni miłością.
Przy drodze stało drzewo
a na nim wisielec
- jeszcze żył.
Ale co to było za życie?!
Kochaliśmy się
pod tym samym drzewem.
Tak było nam przeznaczone.
Takie też były nasze żądze.
Rankiem wiedziałem już
co mnie czeka.
Zlapałem pochodnię
i pobiegłem z Tobą na barana.
Rzucałaś monety
na prawo i lewo.
Obdarowywaliśmy nimi
sieć kanalizacyjną.
Nie mogło się zmienić
co było od dawna
że wiemy
że Światło jest z nami.
I wicher nas uniósł
na orlich skrzydłach.
Uczyliśmy się nie tylko
samych siebie.
I jak na głupich
patrzyli na nas z dołu
z półek skalnych
zawieszonych wysoko.
Chciałem być czarodziejem.
Chyba muszę zrozumieć.
Nie ma magii innej
niż my sami.
I udało się, powróciliśmy
nad to samo ognisko.
A tam cztery gałązki
reszta tliła się z kimś innym.
Będę musiał pamiętać
znów na wieczne - później, później.
Trochę mniej być już dzieckiem.
Trochę bardziej być smutny.
Komentarze (9)
Trafiłaś w dychę, tej... :D
Trafiłaś w dychę, tej... :D
szaleńczy taniec Tarota, niesamowite zakończenie...
Masz rację, Czatinko, bo powinno być "nas", zaraz
zmienię :D
a nad dwoje czy a nas dwoje ... treść jak bajka,
smutna bajka, trochę w niej z życia :)
Wiersz z nutką grozy- na drzewie umierający wisielec,
brr aż mnie ciarki przeszły...
Podoba mi się ta opowieść z nutką tajemnicy starej
jak miłość.Ostatnie dwa wersy pięknie, wymownie
podsumowują całość i wkrada się smutek. Wiersz
wyrazisty, romantyczny - piękny.
Uwiodła mnie ta opowieść.Lubię gdy tak coś serdecznie
trafia ....pozdrawiam:-)
wiersz zapewne osobisty, niejednoznaczny, jednak cos w
nim urzeka... cos w nim znajduje ... z siebie...