Pani na literę "k"
z z nowo pisanego wspomnienia... też tak mieliście ze swoimi małymi dziećmi? ;)
(...)
– Tatusiu, mogę powiedzieć co mówił dzisiaj
Tomek? – Potrząsnęła moją ręką, gdy
wracaliśmy z przedszkola. Nie zdążyłem
odpowiedzieć, kiedy powtórzyła
zniecierpliwiona, już głośniej: – Ale mogę
powiedzieć?
To musiała być sprawa niecierpiąca zwłoki,
coś bardzo poważnego. Potaknąłem:
– Tak, córeczko. Co on takiego
powiedział?
– On brzydko mówił i brzydkie wyrazy
mówił. Ale mogę je powiedzieć?!
– Jeżeli brzydkie, to po co masz mówić.
Wiesz, że to nieładnie.
– Wiem tatusiu, wiem. – Znowu niecierpliwie
potrząsnęła mnie za rękę. – Ale to nie ja,
to on! Ale mogę je powiedzieć?!
– Córeczko, tatuś nie chce wysłuchiwać
brzydkich wyrazów. Po co?
Jak to „po co”? Z takim czymś do kobietki?!
Aż przystanęła i spojrzała na mnie z dołu,
unosząc ze zdziwienia brwi.
– No bo chcę opowiedzieć, co mówił
Tomek!
To było tak zdecydowane i niepodlegające
dalszej dyskusji wyjaśnienie, że lekko mnie
zamurowało. „No bo chcę opowiedzieć”!
„A niech to! Czy wszystkie kobiety już od
maleńkości tylko trenują plotkowanie czy,
co bardziej prawdopodobne, mają je
genetycznie wbudowane? Czy naprawdę nie
mogą zrozumieć, iż nie wszystko co się wie
należy od razu innym przekazywać? Że świat
się nie zawali, jeśli innym nie przekaże?
Że czasem nawet będzie to lepiej dla świata
a zwłaszcza dla mówiących lub słuchających
ludzi…”.
Te moje bezładne myśli zostały przerwane
głośnym ponagleniem:
– Tatusiu, no mogę?!
Przystanąłem i spojrzałem na córeczkę.
Wyraźnie ledwie się powstrzymywała.
„Dobrze, że jeszcze się pyta – westchnąłem
w duchu. – Nie powie mnie, to weźmie w
obroty mamusię, zaraz po powrocie do domu.
A to grozi przypaleniem obiadu. Echh, jakby
to…” – Nagle wpadła mi myśl.
– A możesz te słowa zastąpić innymi?
Takimi, które nie są brzydkie? Wtedy tatuś
wysłucha.
– A to mogę? – Aż podskoczyła, słysząc moją
zgodę.
– Tak, jak powiedziałem.
Pociągnęła mnie za rękę i poszliśmy dalej.
Przez chwilę milczała; chyba szukała słów
„którymi można zastąpić”. Wreszcie zaczęła
trajkotać:
– Bo Tomek mówił, że słyszał jak u niego na
podwórku takie panie siedziały i mówiły o
jakiejś pani od nich z domu, że ta pani
jest k… – zająknęła się – no że do tej pani
przychodzą panowie i oni robią takie
brzydkie rzeczy i jeszcze za to ta pani
dostaje od tych panów pieniądze!
„Uff! Czułem, tak czułem, że chodzi o taką
panią na „k”. Spróbowałem skierować rozmowę
na boczny tor.
– Nie powinno się podsłuchiwać
dorosłych…
– Ale on mówił, że nie podsłuchiwał, tylko
te panie tak głośno gadały.
– Nie mówi się "gadały", tylko "mówiły". –
To był dla mnie już bezpieczny temat do
rozmowy.
– Ale ja powiedziałam "mówił", to Tomek
powiedział "gadały".
Ot, jak trzeba uważać w rozmowie! Sam się
dałem złapać za słówka…
– Masz rację, córeczko. Powiedziałaś
"mówił".
Ucieszyła się i znowu podskoczyła.
– Widzisz, tatusiu. A ta pani to coś
brzydko robi i Tomek brzydko mówi, ale ja
nie powiedziałam brzydko, prawda?
– Tak, kochanie, nie powiedziałaś brzydko.
– Dochodziliśmy już do klatki schodowej
domu. – Jak widzisz, można coś opowiedzieć
nie używając brzydkich słów. Chodźmy
szybciej, mamusia miała dzisiaj przygotować
racuszki z jabłkami.
– Racuszki?! Racuszki, racuszki… – zaczęła
podśpiewywać i przyspieszyliśmy kroku.
Najważniejsze, że udało się przebrnąć przez
dość śliski temat bez wywrotki. Moja
latorośl swoje powiedziała, unikając
brzydkich słów. „Jednak polski język jest
piękny. Namęczyła się, aby nie użyć tego
słowa, ale jednak je ominęła. – Uśmiechałem
się lekko, otwierając już drzwi do
mieszkania. – Fakt, że to krótkie słowo
zastępuje całe długie zdania, ale niech się
uczy, że to samo można powiedzieć na różne
sposoby. Zwłaszcza bardziej kulturalnie. I
tak przyjdzie czas, oby jak najpóźniej,
kiedy się uderzy w palec i wtedy… – aż
głośno się zaśmiałem, wyobrażając sobie
taką bolesną ale i komiczną sytuację –
trudno je zastąpić długim monologiem,
szukając zastępczych, eleganckich słów. Już
to słyszę, jak nawet dystyngowana osoba w
takim wypadku krzyknie: ała, uderzyłam się
w palec u nogi i mnie boli!”.
Spojrzała na mnie zdziwiona.
– Z czego się tatusiu śmiejesz?
– Nic, nic, tak sobie coś przypomniałem.
Wchodź już, przywitaj się z mamusią.
Czujesz zapach racuszków?
(...)
Komentarze (17)
Fajnie opowiedziane, też uważam, że lepiej, by dzieci
unikały pewnych słów, zresztą nie tylko dzieci, ale
czasem faktycznie jak człowiek jest mocno wkurzony, to
musi sobie ulżyć i nawet siarczyście czasem przeklnie,
ale msz nie należy zbyt często tego robić. Bywa, że
np. jadać autobusem słyszę jak są osoby, które w do
drugim zdaniu używają słów na k, ot jako przerywnik,
zapchaj dziura, po prostu brakuje im innych słów,
sądzę, że wynika to z ich ubóstwa, jeśli chodzi o
słowotwórstwo, z pewnością nie jest to wyraz emocji,
które czasem biorą górę i człek musi, bo się udusi...
Pozdrawiam, z podobaniem dla tekstu:)
świetna anegdotka. Czekam na więcej.