Parasol
Przygarnia wszystkie bratnie duszyczki,
młode i stare, całkiem prawdziwe i
udawane.
W ramiona silne chwyta je mocno.
Jak ja to lubię! – krzyczy. Jestem
radosny!
Tylko ta jedna smutna niezdara, patrzy z
daleka,
zabrakło miejsca. Dlaczego? – pyta.
On choć ją widzi, milczy zawzięcie.
Po co mu smutki? Lepiej słoneczko chwycić
za ręce.
Parasol piękny, oczkami kusi,
lubi być w centrum lecz nic nie musi.
Tylko on nie wie, że czas ucieka,
zwiędną ramiona, jak u człowieka.
nadal zakaz...
Komentarze (2)
Myśl bardzo piękna,ja też często czuję się taką
niezdarą. Ostatnie 2 wersy genialne, to cała
kwintesencja wiersza
wiersz intryguje. brakuje mu lekkości, ale przykuwa
uwagę, nietrwale wprawdzie. jest w nim myśl główna i
nie ma wiekszych błędów, a jednak czyta się go jakby z
trudem.