Partyjka szachów, papierosy i Jan
pamięci Jana Karskiego
Janko zagroził zbiciem króla,
krzyk niósł się na całe miasto.
Szachownica zadrżała w posadach,
do tego nastało przenikliwe zimno.
Ostatni papieros, kawa, drink z kostkami
lodu.
I trzy tygodnie wcześniej dzień
imieninowy.
Dziś ja upajam się tytoniowym dymem,
siedzę nad szachami przy Manhattanie.
Więc płynie opowieść- o Łodzi, o Polsce.
A przede wszystkim- o wielkim Janie…
autor
Stefa1932
Dodano: 2018-09-01 12:04:00
Ten wiersz przeczytano 514 razy
Oddanych głosów: 5
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (5)
jakbym siebie widział...papierosy jeden po drugim,
jakiś alkohol...i kolega Jan P....i gra do późnej
nocy,,,a w sobotę do rana --- a minęło już ponad 10
lat; jak papierosy rzuciłem, sąsiad się wyprowadził/
już zapomniałem jak się w szachy gra
Ciekawie dedykujesz i oddajesz hołd, pozdrawiam;)
Podziwiam...
Dobrze napisane, bo bez martyrologicznego smrodku.
Refleksyjnie. Pozdrawiam.
Bo Jan był wielki pokazał światu,
na nosie zagrał, temu, tam katu.
Pozdrawiam Stefciu, wielki patriota i Polak.