Patologia
Jutro krzyczy do nas "siema", dzisiaj wali
nas po mordzie
Wczoraj to historia, tak jak za szerokie
spodnie
Teraz jedno, co się liczy, to żyć z samym
sobą w zgodzie
I by dalsze życiorysy już pisały się
spokojnie
Nawiązać dialog, rodziny nie wybierasz
I nie jeden pewnie by chciał urodzić się
jeszcze raz, zawsze
Może być gorzej, wszędzie dobrze, gdzie nas
nie ma
Bogaci szukają miłości, biedni szczęścia w
monetach
Przeszedłem ten etap, wiem, co z ludźmi
robi pieniądz
Mają za dużo w dupach i uczucia szybko
więdną
Sprzedaj, kup, daj. Życia kolory bledną
Jutro materialny raj chętnie na miłość
wymienią
Gdzie tego szukać? I jaką nosi nazwę?
Ile razy upaść, by odnaleźć równowagę?
Życie to skurwiel, ze swoimi trzyma
sztamę,
Jak masz miękkie serce, to obyś dupy nie
miał szklanej.
Dzisiaj na jutro pewnie czekam bez
strachu
Wita mnie świt, witam go na luzaku
Radości łzy i smutku pół na pół
Cały czas życiu stawiam czoła bez
strachu.
Los nierówno nas traktuje, rozdaje znaczone
talie
Znam dzieci ojców zwiedzających zakłady
karne
Toczą z życiem walkę, z dala od fleszy i
karier
Dajmy im siłę do pokonania wszelkich
barier
Nie bój się żyć normalnie, dziewczyno z
patologii
Wiem, że jest najłatwiej iść przez wytarte
drogi
Jeśli nie miałaś nikogo, ja daję Tobie
słowo
Świadomie robię to po to, żeby z gówna Cię
wyciągnąć
I bez żadnego strachu bierz to sobie do
serca
Nie bój się płaczu, czasami w każdym coś
pęka
Kolejny dzień, gdzie codzienność to
udręka
Zagubionym od narodzin ciężko zejść z drogi
do piekła
Chcę Ci dać połowę szczęścia, byś poznał
czym jest uśmiech
Połowę wiary w siebie, to wszystko łatwiej
pójdzie
Lepszego życia diler, przejmuję władzę nad
mózgiem.
Znałem w moim życiu wielu amatorów
przygód
Seks, dragi, dance, w weekend latali na
przytup
Wtedy byłem dla nich śmieciem, nie chciałem
wciągać syfu
Dzisiaj jadę furą, oni leżą brudni od
rzygów
Byli panami życia, przez śmierć trzymani w
szachu
Chcieli być dłużej młodzi, w rozwoju
stanęli ze strachu
Dzisiaj zamiast na szczyt, mają bliżej do
piachu
I już nie żałuję ich, choć potrzebowałem
czasu, wiem
Nie widzisz tego, jeśli siedzisz w tym
gównie
Myślisz, że wygrasz turniej, chociaż
odpadłeś w grupie
Jak wbija w Ciebie chuja ziomuś, to nie
jest kumpel,
Bo prawdziwy przyjaciel w ogień za Tobą
pójdzie
Nic nie warte znajomości po czasie tracą
wartość
U mnie z ludźmi, jak z rapem - nie ilość,
tylko jakość
Zbijam pionę ze strachem, czas lepsze życie
zacząć
On daje odwagę, by cały ten burdel ogarnąć.
Komentarze (3)
Ciekawie... pozdrawiam serdecznie.
Fajne.
Miłego:)
mocny raperski kawałek