Patrzyłam jak płoną moje słowa
... wiersze, też potrafią znikać ...
kilka dni temu powstawał tekst...
bardzo szczęśliwej osóbki wiersz...
było w nim wiele miłości...
radości, ale najwięcej nadziei...
powstało kilka tylko wersów...
słowa płynęły same z siebie...
nie był wyjątkowy...
nie był jedyny...
jednak tylko był...
szczęście trwało zbyt krótko
by dokończyć wers...
krótka wymiana słów
szczęście schowało się w kapcie...
zapalniczka...
ogień...
list...
wiersz...
nie ma już nic...
pozostały wspomienia jak płonie
kartka zapisana kilkoma słowami...
już nie ma wiersza o szczęściu...
uśmiechu...
nadziei...
miłości i przyjaźń...
pozostała pustka...
i kolejna nie zapisana kartka...
... wystarczy zapałaka, (zapalniczka)... pstryk i słowa znikają na zawsze ... ... wiersz szczęśliwej osobki zniknął szybciej niż myślałam, już nikt go nie ujrzy, nawet JA....
Komentarze (6)
Wena znika, tak to bywa – kiedy miłość
nieszczęśliwa. Ciekawa treść wiersza.
Najgorsze, że przy takich aktach kontestacji palce
można sobie poparzyć. Siłą wiersza jest prawda.
Głosuję na dwuwiersz: "szczęście trwało zbyt krótko/
by dokończyć wers..." Zapewne każdy zweryfikował to
wyznanie własnym doświadczeniem, niestety.
hmm... tamte słowa na kartce papieru które spłonęły
doczekały się wiersza
musiały być piękne tylko że słowa nie są tak ważne jak
wspomnienia tych radosnych chwil...
przyjaciel zostanie na zawsze duszku na zawsze
obiecuje....
I wielka to szkoda, że spaliłaś ów słowa. Bo należy
trzymać pamiątki, niczym bezcennego życia szczątki.
Słowa na kartce papieru moga zniknąć, ale one mają
początek w duszy- a stamtąd nikt ich nie jest w stanie
wyrwać! Rozumiem, że to metafora- słowa łatwo zabić.
Napiszesz nowy, gdy znów nadejdzie szczęście, może
większe i nie spłonie razem z wierszem?!