Perspektywa
Dla mojego przyjaciela.
A może kiedyś
staniemy znów, naprzeciw siebie
i w mroku letniej nocy,
patrząc prosto w oczy
uraczymy uśmiechem
na przekór gwiazdom na niebie,
ironicznemu księżycowi,
bogu wojny Marsowi.
Stojąc tu, gdzie byliśmy,
gdzie wszystko straciliśmy,
gdzie się odnaleźliśmy.
Znów, jako dzieci miałe,
w planach na przyszłość niestałe.
Krzyk wyrwany z duszy
kamienne serce poruszy?
Czy znów znikniesz z wiatrem,
zostawiając łzy nieotarte?
Bez rozmowy, gestu małego.
Tak bardzo, szalenie potrzebnego.
Komentarze (1)
Bardzo fajnie w tym wierszu wyraziłeś swoje
uczucie...to się czuje...dlatego mnie się podoba.