PEWNE MIASTO
W pewnym mieście wyszłam na miasto,
przysiadłam gościnnie w modnej kawiarni,
przy ulicy długiej jak miasto,
w poniedziałek co nie zna niedzieli.
Proszę o kawę - ma być łagodna i ciepła,
o surówkę z fetą i o gazetę tego miasta,
przeglądam szpalty, jakieś nowiny
lokalne,
rewelacje, pomówienia, polityczna
czkawka,
krzyczące reklamy, nowości nudne.
Ulicą idą pracą przejęci ludzie, ubrani na
topie,
wyluzowani niedzielą, na twarzach uśmiechy
niosą etyczne,
- a może mi się tak wydaje?
idzie siwa staruszka - w tabletkach rentę
niesie,
kloszard za sobą ciągnie zapach
wczorajszego piwa,
na ławce facet przysiadł, lustruje
ulicę,
myśli swoje sprawdza, wzrokiem objął
rondo
- wszystko się zgadza - zaraz przyjedzie
15-tka.
Idzie pan i pani, zamyślony ktoś ich
wyprzedza,
pan ma w różu koszulę, ten kolor
lubi moda,
pani zaś w beżu kurteczka do tego popiel
włosy,
w oczach różany motyw ale to pamięć z
innego miasta,
- a może mi się wydaje tak -
zbyt szybko przejechała dorożka,
za wysoko zawisł wyciąg,
szybko przejechał narciarz.
Chciałabym tutaj spotkać Kiepurę,
Staffa,
a może Judyma, Izabelę Łęcką z
Wokulskim,
deptakiem kurortu powoli, dostojnie by
przeszli,
pijąc uzdrawiające wody w uchyleniach
kapeluszy,
za nimi,tragarze spiesznie by biegli, no i
Pan Rzecki.
Nic z tego - pomyliłam epoki.
Kelner mi podał kawę lavazzę, ma smak
cierpki i gorzki,
dziś jeszcze wyjadę z tego miasta i wiem co
zrobię,
pod tęczą przejdę, napiszę wiersz do
siebie.
Cieplice,kwiecień 2006.
"Tyle dni od naszych narodzin
do sierpniowych wieczorów
..................
ta zmarszczka
co przecięła ci twarz
jest jak droga"
Józef Szostakowski z wiersza "Dobroć"
Komentarze (4)
ciepło pozdrawiam,:-)
A w Parku Zdrojowym Jan Kiepura zaspiewa brawurowo
"Brunetki blondynki ja wszystkie was dziewczynki
calować chcę"Co za wspanialy wiersz !Pozdrawiam
serdecznie+++
No a teraz przenieś to wszystko do Cieplic. Potrafisz,
prawda? Pozdr....
I spotkałaś. Staff po kolejnych zachwytach Tuwima,
połączonych braterskim pocałunkiem, rzucających się w
oczy gestach - bo od dawna przeszli na TY - mistrz
podziwia teraz ucznia - udaje się z Tuwimem do
ulubionej restauracji. Tam, po spożyciu dobrego
obiadu, zakropionego licznymi kieliszkami wyśmienitego
alkoholu - udają się na ulicę, gdzie się donośnie i z
referencjami żegnają, przyciągając uwagę przechodniów.
Po drugiej stronie ulicy Wokulski śpieszy, zatopiony w
myślach w kierunku Starego Miasta. Idzie do Mincla, bo
wie,że Rzecki tam na niego czeka. Będą wspominki
wojenne, oj będą... Pozdrawiam serdecznie.