Pewnej nocy
Gęste powietrze niesie na grzbiecie
zmęczone już dniem odgłosy,
Jak niewidzialny rumak, co grzywę ma z
lśniących kropelek rosy.
Księżyc podgląda przez jej gęstwinę
spragnionych już nocy ludzi...
Nie pozwalając zmrużyć im powiek,
namiętność gwałtowaną budzi.
Odbitym światłem śpiącego Słońca otacza
czułych kochanków,
Pamiętając wciąż jednak o tym, że wkrótce,
o iskrze poranku,
Przyjdzie mu zedrzeć z nieosłoniętych ciał
płaszcz
tiulowego blasku
I ukryć się bezszelestnie za rozświetloną
zasłoną brzasku.
Już całkiem cicho....Ja w swoim oknie, mgłą
odgrodzona od świata,
Siedzę spokojnie wchłaniając pełnię uroków
skwarnego lata.
Choć wokół ciemność, brak w sercu lęku, bo
czuję w sobie Twą siłę,
Ty jesteś ciepłym podmuchem wiatru a ja
leciuteńkim pyłem.
Znów dziś, jak każdej czarownej nocy,
zabierasz mnie daleko stąd,
Gdzie niebo jawi się tęczą barwną, pod
którą szczerozłoty ląd.
Choć unosimy się nazbyt wysoko, by dotknąć
tego cudu,
Nie żal niczego, jest nam błogo. Nie czuć
wędrówki naszej trudu.
Patrzę z zachwytem na skrzący się piasek,
przed chwilką rozsypany
Nad wodą, co załamuje promienie kryształem
nieskalanym
I mam ochotę pozostawić ślad naszej tutaj
obecności,
Lecz Ty mnie trzymasz hen nad horyzontem
siłami namiętności.
Nagle spadamy. Już bliscy jesteśmy
spotkania z obcym lądem,
Gdy morze nas wita uściskiem fali. Porwani
ciepłym prądem
Płyniemy szlakiem obojgu nieznanym, lecz
jakże nam życzliwym.
Pytanie do Ciebie mam tylko jedno- Czy
czujesz się szczęśliwy?
Brak odpowiedzi....Cóż się stało? Czy nie
chcesz być tu razem ze mną?
Niebo sinieje, lecz Twój uśmiech rozprasza
wnet bolesną ciemność.
Wiem już dlaczego posmutniałeś. Wszak czas
nam wracać z tej podróży,
Gdyż Ziemia wnet ze snu się zbudzi a ta
kraina oczy mruży...
Uśmiechnij się mój Czarodzieju. Jutrzejszej
nocy się spotkamy
I w nową podróż wyruszymy, jeśli dnia
troski pokonamy...
Ja jestem pyłkiem leciuteńkim, a Ty wiatru
ciepłym podmuchem
Będziemy igrać z białą magią, by stać się
znowu jednym duchem....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.