Pierwszy śnieg.
Jeszcze wczoraj leciał biały pył,
Cieszyły się dzieci,
że z nieba śnieg leci,
a dzisiaj deszcz wszystko zmył,
nie czas wylewać łzy,
jutro z samego rana,
miałem lepić bałwana,
chodź humor mam zły,
przypomnę sobie,
jak śpiewałem: nana nana,
jest śniegu po kolana,
ah te chwile są już w grobie,
nie czas na rozpaczanie,
ale każdy wie,
że po śniegu płakać się chce,
a już wyciągnąłem zmiowę ubranie,
może lodówka moje męki skróci,
przecież jak prądu dostanie,
to tez jakiś tam śnieg daje,
trudno może kiedyś ta biel wróci.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.