Pierzasty wąż
aztecki bóg wiedzy pierzasty wąż
Quetzalcoatl
zagarnął umysł filozofa
który z uniwersyteckiej katedry
strzelał najwyższą prawdą
wyznaczając granice wolności
szlachetny integrysta obrońca depositum
fidei
prawdę większości zrównywał z prawdą
tłumu
Żydowi żalił się że cierpi na chroniczny
nieżyt
faszyzm i komunizm topił razem z liberalną
demokracją
pakując je do jednego worka
bezwzględny
w imię nieśmiertelnych zasad
kamiennym azteckim nożem
okaleczał serca
ból mieszał rozpaczliwie skrzydłami
powietrze
nad stołem ofiarnym
gdy dłoń Nieba uchwyciła młodziutką
wolność
i wyrwała ją z łożyska kamiennej prawdy
unosząc pióropuszem marzeń
na zielone łąki Albionu
gniazdo filozofa
w bezśnieżny wigilijny wieczór
oznaczone bolesnym kręgiem lampy
obejmuje twardo pierścieniem skronie
posmak goryczy dudni rytmem serca
uderza młotem
w samotny świąteczny stół
głusząc nadzieję
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.