płaczka
patrzę na wierzbę samotną i smutną:
ku tafli wody sięga konarem,
pień ma skręcony, skrzywione gałęzie,
jakby niewidocznym gniecione ciężarem..
a giętkie witki końcami listków,
jak smukłe palce zielonej dłoni,
pieszczą z osobna każdą zmarszczkę wody,
jakby twarz kochanka wyczuwając w toni..
kora pełna pęknięć, te guzami pokryte -
- obraz tak żałosny - drzewo tak
cierpiące,
w spękanej korze na domiar jakieś litery
wyryte,
w samym sercu nadrzecznej
starej Wierzby Płaczącej..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.